Wieliczka to miejscowość kojarzona automatycznie ze solą- i dobrze, bo od soli tutaj wszystko się zaczęło. Najpierw wypłukiwano ją z powierzchownych osadów, później doły zaczęto pogłębiać tworząc głębokie jamy, które przechodziły stopniowo w komory, łączone ze sobą korytarzami, aż w końcu powstała wielka kopalnia – unikat na skalę światową, wpisana na listę UNESCO. Miejsce to stało się celem naszej niedawnej wycieczki. Leży tuż obok królewskiego Krakowa. Długość wszystkich korytarzy kopalni wynosi ponad 300 km- mniej więcej tyle ile wynosiła nasza podróż tam i z powrotem (nie do wiary!). My przeszliśmy 3 km, czyli zwiedziliśmy ok 1% całości. Dziś w kopalni nie słychać już przenikliwego pisku „węgierskich psów”, parskania koni, łomotu toczonych „bałwanów”, wzdychania i nawoływań pracujących górników i …huku wypalanego metanu. Przewodnik prezentuje nam tylko małe namiastki tych odgłosów. Przewodników pracuje ok. pięciuset i…tylko 200 górników. To pokazuje jaka dziś jest turystyczna wartość kopalni- cała reszta jest temu podporządkowana.
Wrażenia niesamowite. Wszystko zrobione ze soli : posadzki, rzeźby, żyrandole…. W powietrzu i na ustach wyczuwalny zapach i smak soli. Wszystko inaczej niż na powierzchni. Kompas działa i wskazuje północ, ale na nic się nie przyda- orientację można zachować po nazwach komór. Drewno jest materiałem budulcowym, który jest trwalszy od żelaza- sól go wręcz konserwuje. Gdyby nie elektryczność wszędzie panowałby półmrok rozświetlany drgającym płomieniem kaganka. Dobrze, że tylko 3 godziny i już mkniemy windą do góry.
A skąd w tytule złoto? A no w tamtych czasach była ona bardzo wartościowa- służyła do konserwowania żywności. Nie było lodówek? No nie było, tylko beczki z solonym mięsem, a miarką soli można było płacić… jak złotem- wszystko inaczej niż dziś…
Serdecznie dziękujemy organizatorom z Dziennego Ośrodka Wsparcia za podróż w czasie i przestrzeni!